poniedziałek, 20 czerwca 2011

Clematis - czyli pielęgnacja powojnika w ogrodzie

Autorem artykułu jest Klaudi



Praktyczne zastosowanie metod pielęgnacji powojników w naszych ogrodach, opis rodzajów przycinania i sadzenia oraz wpływ tych zabiegów na bujność i wzrost powojników.

Powojnik nazwa łacińska Clematis L. pnącze z rodziny jaskrowatych, bardzo popularne i efektowne w naszych ogrodach, przede wszystkim z pięknych kwiatów (odmiany hodowlane osiągają średnicę kwiatu nawet do 20 cm).  Jednak nie zawsze wygląda bujnie, dlatego postanowiłam napisać o pielęgnacji tej rośliny.

Terminy sadzenia powojników:

1. Wczesnowiosenny początek kwietnia, po wysadzeniu lekko ocieniamy pędy u samego dołu (sadzimy wokół bluszcz on najlepiej ocieni pędy) opieramy roślinę o drewnianą podpórkę lub o elewację budynku jeśli roślina jest posadzona przy domu;

2. Sierpień – wrzesień najczęściej sadzonki sprzedawane są z „patykiem” o który owija się roślina, nie należy go usuwać, posadzić roślinę z „patyczkiem”, a za dzień lub dwa, przyciąć roślinę nad 2-3 oczkiem;

3. Październik to czas kiedy po wysadzeniu powojnika należy go dobrze zabezpieczyć przed mrozem, powojniki mają mięsisty system korzeniowy, który smakuje drobnym gryzoniom typu nornice i inne, więc jeśli w Waszych ogrodach są te gryzonie, to lepiej nie wysadzać powojników o tak późnej porze roku.

Powojnik ma bardzo łamliwe pędy, dlatego z sadzonką należy obchodzić się bardzo delikatnie, natomiast system korzeniowy wrażliwy na przesychanie, więc musi mieć stale, ale umiarkowanie wilgotne podłoże. Ważna jest też strona świata, od której będziemy sadzić powojniki, nigdy nie sadzić ich centralnie wystawione w kierunku południa, optymalne kierunki to wschód i zachód, natomiast jeśli chcemy powojniki posadzić przy jakimś starym drzewie najlepiej posadzić go po stronie północnej. W miejscu gdzie chcemy posadzić powojniki, na dno dołu należy wrzucić gruz wapienny, ze względu na odczyn wapienny w jakim najlepiej czuje się powojnik, ponadto podłoże musi być zdrenowane, gdyż rośliny te nie lubią zastoisk wodnych tylko optymalne nawilżenie gleby. Z nawozów naturalnych najbardziej lubią obornik i rozcieńczoną gnojówkę, jednak nawożenie powojnika najlepiej zakończyć z końcem czerwca, gdyż rośliny muszą mieć czas na przygotowanie się do zimy, a ponadto nie lubią nadmiernego zasolenia gleby.

Ze względu na to, iż roślina jest pnączem musi być podpierana, są różne formy podpórek, od drewnianych bramek, po stożki, elewacje domów, kratki, pergole, altany, itp.

Cięcie powojników, też jest uzależnione od pory kiedy kwitną to znaczy:

1. Powojniki kwitnące wiosną na zeszłorocznych pędach, należy przyciąć tuż po przekwitnięciu kwiatów na krótko (to znaczy zostawić 50 cm pędy lub przyciąć nad 4-5 oczkiem)

2. Powojniki kwitnące wiosną i powtarzające kwitnienie latem w tym przypadku wiosną wybieramy przekwitłe kwiatostany (zaschnięte) przycinamy je tuż nad dobrze rozwiniętym liściem, kwitnienie letnie (czyli powtórne) wtedy będzie szybsze

3. Kwitnące latem powojniki należy wiosną przyciąć im pędy jednoroczne bardzo nisko (na wys. 30 cm).

Zastosowanie powojników jest nieograniczone, ponieważ są piękne i doskonale zdobią zarówno ogrody przydomowe jak również altany i starodrzew. Właściwe coroczne przycinanie roślin spowoduje że powojnik będzie się ładnie rozgałęział dzięki czemu będzie gęsty, a w następnym roku będzie miał dużo kwiatów. Należy jednak pamiętać, iż powojniki o wielkich kwiatach na pewno będą ich miały mniej niż odmiany drobnokwiatowe, ale zarówno jedne jak i drugie są efektowne w nasadzeniach.

---

zapraszam również na http://kwiatowyogrod.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 19 czerwca 2011

Drzewa i krzewy w małym ogrodzie

Dziś w moim ogrodzie rośnie jeszcze zbyt dużo krzewów. Dlaczego? Bo zakładając ogród chciałam zagospodarowac całą "ziemię". Byłam niecierpliwa,choc wiedziałam przecież, że te rośliny urosną. Ale póki co, były małe i niepozorne, więc dosadzałam i dosadzałam. Dziś mam kłopot bo pozbycie się któregoś krzaka to tak jakby zamordowac żywą istotę. Więc z wyrzutami sumienia "czekam aż same wypadną". Niestety wiąże się to z ryzykiem, że nie zawsze chorują i obumierają te rośliny na których mi nie zależy.Np w zeszłym roku mszyce zżarły mi srebrny świerk, który hodowałam od kilku lat, w żadnym poradniku nie było nic że mszyce mogą zaatakowac iglaka, więc nie oglądałam igieł pod tym kontem, a one nie zwijały się tak jak liście. Jak się zorientowałam było już za późno. Za to forsycja, którą odziedziczyłam po mamie, która rośnie w złym miejscu, zasłania słońce, co roku muszę ją solidnie przycinac i w ogóle same z nią kłopoty - ma się dobrze. Ale co tam, przecież jej nie zabiję, nie wykopię i nie wyrzucę na śmietnik. Jeśli więc zakładacie ogród,mały ogród,i jeśli macie takie same jak ja podejście do żywych roślin, nie bądźcie niecierpliwi i dobrze przemyślcie jakie rośliny chcecie i jak duże urosną. Na dosadzanie w celu zakrycia ziemi polecam roślinki jednoroczne i to najlepiej takie wysiewane wprost do gleby. Może zakwitną troszkę później, ale za to na jesieni same, bez naszego udziału, po prostu obumierają

piątek, 17 czerwca 2011

trawnik i psy

Kiedy postanowiłam założyc trawnik za domem miałam już dwie suczki. Wszyscy "znawcy tematu" mówili że mi się nie uda, tym bardziej że jedna z moich suczek to bokser. Nie jest łatwo, to fakt. Na trasie biegów wciąż pojawiają się wydarte kępki trawy, wypalone przez mocz miejsca świecą gołą ziemią, a od czasu do czasu pojawia się w ogrodzie kret i wtedy moje suczki usiłują się do niego dobrac kopiąc tunele. Wszystko przed czym ostrzegali mnie znawcy tematu sprawdziło się poza jednym: jeśli przyjmiemy że trawnik nie musi by idealny, a my musimy od czasu do czasu ponaprawiac szkody wyrządzone przez nasze pupile to utrzymanie trawnika jest jednak możliwe. Teraz wybieram odporne gatunki traw do dosiewów, nauczyłam się zasilac i odchwaszczac,wiem że trzeba go regularnie podlewac, przymykam też oko na niedoskonałości i można powiedziec że jestem szczęśliwą posiadaczką 2 psów na trawniku.

Mój mały ogród

Mój mały ogród stał się moim oczkiem w głowie prawie 10 lat temu. Zawsze chciałam miec ogród w którym będę spełniała swoje marzenia o kontakcie z naturą, moje artystyczne zapędy czy wreszcie moje doświadczenia ogrodnicze. Niestety los dał mi ogródek jak łupina orzecha - 4 metry w każdą stronę dokoła domu. W pierwszym momencie chciałam miec tam wszystko: sad, warzywniak, ogród kwiatowy i trawnik. Zasadziłam drzewka owocowe, wszystkie oczywiście karłowe, wyznaczyłam miejsce na trawnik, kilka zagonków resztę obsadziłam i obsiałam roślinami ozdobnymi.Było trochę bylin - kupionych lub otrzymanych od znajomych, resztę stanowiły rośliny jednoroczne - te tradycyjne- pamiętane z ogrodu mojej babci i matki. Szybko okazało się się zrobiłam totalny misz-masz.W drugim roku moich zmagań z ogrodem zaplanowałam już miejsca w których zasadzę krzewy ozdobne i iglaki. Szalałam z powojnikami i innymi pnączami. Oczywiście bez sensu - dopiero niedawno dowiedziałam się że milin amerykański posadzony przy pergoli lub przy siatce będzie corocznie przymarzał i nigdy nie zakwitnie tak jak na zdjęciach. Mam za sobą również okres różany; były piękne ale wymagały ciągłych oprysków, zasilań jednym słowem intensywnej pielęgnacji a i tak efekt był mizerny a moja bokserka wciąż zawieszała się na ich kolcach. Całe szczęście że miałam komu odda moje krzaczki i teraz męczy się z nimi kto inny, a ja od czasu do czasu tylko popatrzę. Teraz w ogrodzie mam wersję dla leniwych lub jak kto woli dla zapracowanych i to jest wersja dla mnie, póki nie przejdę na emeryturę.